Dziś 14 lutego jest Dzień Chorych na Padaczkę. Za każdym razem obchodom towarzyszy jakieś hasło przewodnie np. „Chcemy, by społeczeństwo zauważyło nas- chorych na padaczkę”. Celem spotkań, wykładów oraz happeningów jest uświadamianie społeczeństwu, czym jest Epilepsja i z jakimi problemami najczęściej borykają się osoby chore.
Podczas Święta ukazywane są sposoby leczenia tej choroby oraz, w jaki sposób należy pomóc osobie, u której występuje atak. Lekarze oraz cały personel medyczny, a także członkowie Stowarzyszeń rozdają uczestnikom specjalne broszury,w których znajdują się wszelkie informacje związane z Padaczką. Niestety wielu ludzi nie ma pojęcia, jakie są objawy Epilepsji. Bardzo dużo osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że osoby chore poddawane leczeniu mogą normalnie funkcjonować oraz wykonywać pracę. W ówczesnych czasach istnieje możliwość wprowadzenia specjalnej płytki do mózgu, która może ograniczyć, bądź też całkowicie wyeliminować napady.
Podczas happeningów odbywają się pokazy w trakcie których ukazywane jest, jak należy ułożyć osobę, u której dochodzi do ataku padaczki. Wszyscy są zgodni, co do tego (i tym samym obalają mit), że nie należy wkładać osobie, u której dochodzi do ataku epilepsji żadnych przedmiotów do buzi. W dawnych czasach wiele osób popełniało ten błąd wkładając choremu np. łyżkę, która miała służyć przytrzymaniu języka. Jest to niewskazane, a wręcz zabronione, ponieważ może dojść do okaleczenia buzi oraz połamania zębów u chorego. Podczas ataku zaleca się ułożenie danej osoby w pozycji bocznej i o ile to możliwe podłożenie jej poduszki pod głowę.
Na koniec warto dodać, czym jest padaczka. Jest to choroba przewlekła (należy do grupy chorób neurologicznych), która spowodowana jest zaburzeniami w czynności mózgu. Do napadów dochodzi wskutek nadmiernych wyładowań komórek.
Zachęcamy do udziału w wykładach, happeningach, które będą odbywały się 14 lutego w celu pogłębienia swojej wiedzy na temat tej choroby oraz okazania wsparcia osobom na nią cierpiących.
Światowy Dzień Chorego to ustanowione przez papieża Jana Pawła II święto, w trakcie którego skupiamy się na osobach chorych i cierpiących. To okazja do wyrażenia solidarności, empatii i wsparcia dla tych, którzy zmagają się z różnymi schorzeniami fizycznymi, psychicznymi lub emocjonalnymi.
Od ponad 30 lat Kościół katolicki obchodzi 11 lutego każdego roku Światowy Dzień Chorego. Jest to jedna z licznych inicjatyw św. Jana Pawła II. W ten sposób papież odpowiedział na zgłaszane od wielu lat z różnych stron prośby i postulaty, aby przynajmniej jeden dzień w roku poświęcić w sposób szczególny tym, którzy cierpią fizycznie czy duchowo i oczekują pomocy i wsparcia.
Papież poinformował o ustanowieniu Światowego Dzień Chorego w liście do ówczesnego przewodniczącego Papieskiej Rady Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia kard. Fiorenzo Angeliniego z 13 maja 1992 r.
Obie te daty – napisania listu i samego Dnia – upamiętniają dwa ważne wydarzenia z życia Kościoła katolickiego: 13 maja to wspomnienie 1. objawienia maryjnego w portugalskiej Fátimie (1917), a 11 lutego obchodzimy wspomnienie pierwszego ukazania się Maryi św. Bernardecie Soubirous w Lourdes (1858). Tak więc duchowym natchnieniem chorych i ich opiekunów w tym dniu jest Matka Boża i główne obchody Dnia odbywały się dotychczas w wyznaczonych przez papieża znanych i zasłużonych sanktuariach maryjnych na całym świecie.
W 2008 r. Benedykt XVI zarządził, że centralnych dorocznych uroczystości nie będzie, a Dzień ma być obchodzony na szczeblu diecezjalnym i parafialnym. Z drugiej strony przypadająca w tymże roku 150. rocznica objawień w Lourdes tak czy owak ponownie zwracała uwagę opinii publicznej na to francuskie sanktuarium i jego miejsce w katolickim zaangażowaniu na rzecz chorych.
W swym liście z 1992 papież podkreślił, że ustanowienie tego Dnia ma na celu pobudzenie wrażliwości wiernych i całego Kościoła na rzecz zapewnienia jak najlepszej opieki chorym.
Papieskie spotkania i inicjatywy na rzecz chorych
Światowy Dzień Chorego nie był jedynym przejawem zainteresowań św. Jana Pawła II ludźmi cierpiącymi i ich problemami, a także tymi, którzy się nimi opiekują. Przypomnijmy tu o jego regularnych spotkaniach z chorymi w czasie niemal każdej z jego licznych podróży apostolskich.
Należy też pamiętać, że papież sam gościł kilkakrotnie w szpitalu (niemal zawsze w rzymskiej klinice Gemelli) jako pacjent: po raz pierwszy trafił tam po zamachu na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r., spędzając w klinice najpierw trzy, a nieco później dwa tygodnie. Kolejne pobyty Jana Pawła II w rzymskiej placówce miały miejsce w latach 1992-2005 – łącznie było ich dziewięć.
Poza tym Ojciec Święty ponad 20 razy odwiedzał różne obiekty służby zdrowia Wiecznego Miasta: szpitale, kliniki, instytuty badawcze itp. a także chorych dostojników watykańskich i Kościoła powszechnego, jak również prezydenta Włoch Sandro Pertiniego (1987).
11 lutego 1984 r. Jan Paweł II ogłosił list apostolski "Salvifici doloris" – o chrześcijańskim sensie cierpienia a równo w rok później powołał do życia (motu proprio "Dolentium hominum") Papieską Komisję Duszpasterstwa Służby Zdrowia. W 1988 r., w wyniku ogólnej reformy Kurii Rzymskiej, przeobraziła się ona w Papieską Radę Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia, którą z kolei w ramach kolejnych zmian kurialnych Franciszek włączył w skład ustanowionej przez siebie 1 stycznia 2017 Dykasterii ds. Służby Integralnemu Rozwojowi Ludzkiemu. W jej łonie działa Komisja ds. Pracowników Służby Zdrowia.
Przebieg dotychczasowych dni
Po raz pierwszy Światowy Dzień Chorego obchodzono w 1993 r. w całym Kościele, zazwyczaj w katedrach jako głównych kościołach poszczególnych diecezji. Na szczeblu centralnym odbyło się to jednocześnie w dwóch miejscach: w Lourdes, gdzie uroczystościom przewodniczył kard. Fiorenzo Angelini jako osobisty wysłannik papieża i w bazylice św. Piotra, gdzie Mszy św. przewodniczył ówczesny wikariusz papieski dla diecezji rzymskiej kard. Camillo Ruini.
W następnych latach obchody centralne odbywały się kolejno: na Jasnej Górze (1994), w Jamusukro (Wybrzeże Kości Słoniowej – Afryka; 1995), Guadalupe (Meksyk – Ameryka Łacińska; 1996), Fátimie (Portugalia; 1997), Loreto (Włochy; 1998), Harissie (Liban; 1999), w Rzymie (2000; był to jednocześnie Jubileusz Chorych i Pracowników Służby Zdrowia w czasie Wielkiego Jubileuszu Roku Świętego), Sydney (2001), Vailankamy (Indie; 2002), w Waszyngtonie (2003), po raz drugi w Lourdes (2004), Jaunde (Kamerun, 2005), Adelaide (Australia, 2006), w Seulu (2007), Lourdes (2008 – po raz trzeci; w 150. rocznicę objawień maryjnych w tym sanktuarium). W 2013 miejscem obchodów centralnych XXI Dnia było główne niemieckie sanktuarium maryjne w Altöttingu (w Bawarii).
Nowością spotkania w Loreto w 1998 było poprzedzenie go kongresem międzynarodowym, poświęconym służbie zdrowia, ściślej – związkom między gospodarką a zdrowiem i jego ochroną. Odtąd taki kongres jest jednym ze stałych punktów centralnych obchodów kolejnych Dni.
Tradycyjnie współorganizatorem Dnia jest Caritas, na szczeblu zarówno ogólnokrajowym, jak i diecezjalnym, przygotowując uroczyste Msze św. i odwiedziny chorych w domach i szpitalach.
Kościół a chorzy i służba zdrowia
Na koniec 2020 Kościół katolicki prowadził na całym świecie ponad 105,6 tys. różnego rodzaju jednostek leczniczych, opiekuńczych i innych placówek służby zdrowia. Są wśród nich 5245 szpitali, mniej więcej równomiernie rozmieszczonych (choć różnie wyposażonych) na wszystkich kontynentach, np. w Afryce jest ich 1418, w obu Amerykach – 1362, w Azji – 1180 i w Europie – 1014, tylko Oceania ma ich 271. Działają 14963 ambulatoria i przychodnie, 532 leprozoria, 15429 domów opieki dla starców, przewlekle chorych, niepełnosprawnych, 9374 sierocińce, 10723 przedszkola i inne podobne ośrodki dla dzieci oraz ponad 49,3 tys. innych placówek. Są to kliniki specjalistyczne, ośrodki rehabilitacyjne, poradnie rodzinne itp.
Ponadto trzeba pamiętać, że w takiej czy innej formie Kościół jest obecny w dalszych prawie 7,5 tys. szpitali i prawie 15 tys. innych struktur opieki zdrowotnej (głównie chodzi tu o placówki państwowe bądź prywatne, ale nie kościelne, w których pracują np. siostry zakonne lub bonifratrzy). Trzeba wreszcie pamiętać o ok. 1,1 tys. męskich i żeńskich zakonach i zgromadzeniach zakonnych, zajmujących się głównie lub wyłącznie chorymi i lecznictwem.
Tradycja kościelnej troski i opieki nad chorymi i cierpiącymi sięga pierwszych wieków chrześcijaństwa. Przez całe stulecia Kościół (lub później Kościoły) był w praktyce jedyną instytucją publiczną działającą w lecznictwie i opiece nad chorymi i zdecydowaną większość lekarzy i– średniego personelu medycznego stanowili ludzie w sutannach i habitach bądź świeccy związani ściśle z Kościołem.
Duszpasterstwo chorych i służby zdrowia
W wielu krajach w ramach miejscowych episkopatów istnieją formalne struktury duszpasterstwa chorych i służby zdrowia. W Polsce tradycje w tej dziedzinie sięgają pierwszej połowy XX w., a w formie zorganizowanej duszpasterstwo chorych powstało w 1930 r. we Lwowie. Dziś w naszym kraju stanowią one bardzo rozbudowaną gałąź apostolatu, obejmując zarówno ogólne duszpasterstwo służby zdrowia, jak i duszpasterstwa środowiskowe, np. hospicjów, niesłyszących, niewidomych, niepełnosprawnych ruchowo i umysłowo, ale też honorowych dawców krwi itp.
W łonie Konferencji Episkopatu Polski istnieje Zespół ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, któremu obecnie przewodniczy biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński.
W naszym kraju każdego roku rozpoznaje się więcej niż 1200 nowych zachorowań dzieci na nowotwory. Więcej niż 80 proc. można dzisiaj wyleczyć, ale jest to bardzo kosztowne – podkreśliła kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie prof. Walentyna Balwierz.
- W naszym kraju każdego roku rozpoznaje się więcej niż 1200 nowych zachorowań dzieci na nowotwory. Dwa razy tyle pacjentów podejmuje kontynuację leczenia. Dzisiaj można wyleczyć więcej niż 80 proc. dzieci z chorobą nowotworową, ale skuteczne leczenie jest bardzo kosztowne. W onkologii nie może być półśrodków. Pozyskiwane fundusze z budżetu nie zawsze są wystarczające, dlatego jest potrzeba organizowania akcji charytatywnych - podkreśliła podczas spotkania prof. Walentyna Balwierz.
Specjalistka zwróciła uwagę, że leczenie przeciwnowotworowe to nie tylko podawanie leków, ale odpowiednia i kosztowna diagnostyka, która umożliwia zastosowanie odpowiedniego leczenia. Do tego dochodzi cała gama leków do tzw. terapii wspomagającej, która zapobiega skutkom ubocznym terapii i leczy ewentualne powikłania choroby nowotworowej.
- Potrzebna jest specjalna aparatura do kontrolowania funkcji życiowych dziecka w momencie podawania chemioterapii. Konieczne jest bardzo dokładne podawanie chemioterapii, do czego używa się specjalnych pomp. Ta aparatura jest również bardzo kosztowna. W końcu potrzebne jest monitorowanie skutków leczenia, efektów leczenia i dostosowywanie do tego dodatkowych potrzeb - podkreśliła prof. Balwierz.
Leczenie dziecka z chorobą onkologiczną specjalistka porównała do "wielkiej orkiestry", która potrzebuje wielu instrumentów, muzyków i dyrygenta. - I my nie możemy dopuścić, aby czegokolwiek brakowało - wskazała. Zaznaczyła przy tym, że w terapii przeciwnowotworowej chodzi o to, by nie tylko wyleczyć, ale i - zapobiegając powikłaniom - umożliwić powrót do zwyczajnego życia.
Pacjentki Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, które zmagają się z nowotworem piersi, będą mogły korzystać z małoinwazyjnych zabiegów endoskopowych. Pierwszą taką operację w szpitalu, z bardzo dobrym efektem, przeprowadzili specjaliści z Centrum Leczenia Raka Piersi z Pododdziału Chirurgii Piersi, Mięsaków, Skóry i Czerniaka w Klinice Chirurgii Onkologicznej, Transplantacyjnej i Ogólnej oraz Kliniki Chirurgii Plastycznej.
Endoskopia w chirurgii piersi to zaawansowana i małoinwazyjna metoda leczenia, która oferuje liczne korzyści w porównaniu do tradycyjnych metod operacyjnych.
Pacjentką, u której wykonano zabieg, była 30-latka z łagodnym nowotworem piersi. - Operacja polegała na radykalnym wycięciu ok. 4-centymetrowego guza z piersi poprzez niewielkie nacięcie z okolicy pachy przy użyciu endoskopu (kamery wizyjnej) oraz elektronarzędzi wprowadzanych przez specjalny port - tłumaczy dr n. med. Piotr Woźniacki z Kliniki Chirurgii Onkologicznej, Transplantacyjnej i Ogólnej UCK. - Operacja zakończyła się pomyślnie, uzyskaliśmy bardzo dobry efekt kosmetyczny z niewielką, ukrytą blizną – dodaje chirurg.
Chirurgiczne leczenie od lat ewoluuje w kierunku zabiegów małoinwazyjnych. Wynika to z faktu, że niosą one wiele korzyści – to m.in. mniejsze nacięcie i lepszy efekt estetyczny, mniejsze ryzyko powikłań oraz skrócony czas rekonwalescencji i szybszy powrót do codziennych aktywności. Dla lekarzy to przede wszystkim lepsza wizualizacja – powiększony obraz, który pozwala na bardziej precyzyjne operowanie, zwłaszcza w trudno dostępnych obszarach.
Do niedawna chirurgię piersi z zastosowaniem technik endoskopowych wykorzystywano głównie do estetycznych augmentacji (powiększenia) piersi przy pomocy implantów. Obecnie obserwuje się rozwój tej metody w innych obszarach chirurgii piersi. – To także biopsje, operacje oszczędzające, podskórna mastektomia endoskopowa czy rekonstrukcja piersi za pomocą implantów – wymienia doktor Woźniacki.
- W najbliższym czasie planowane są operacje profilaktycznej mastektomii z jednoczasową rekonstrukcją u pacjentek z grupy wysokiego ryzyka zachorowania na raka piersi – informuje lek. Magdalena Graczyk z Kliniki Chirurgii Plastycznej UCK.
- Operacje endoskopowe, od lat stosowane w chirurgii jamy brzusznej, wkraczają do szerokiego wachlarza chirurgii piersi. Powyższa metoda może umożliwić u precyzyjnie wybranych chorych dobry efekt estetyczny oraz skuteczne leczenie onkologiczne - dodaje prof. dr hab. n. med. Jarosław Kobiela z Kliniki Chirurgii Onkologicznej, Transplantacyjnej i Ogólnej UCK.
Należy podkreślić, że nie każda pacjentka będzie mogła być zakwalifikowana do endoskopii. Przeciwwskazania to np. zaawansowane choroby nowotworowe, które wymagają bardziej radykalnego podejścia, rozległe zrosty po wcześniejszych operacjach czy stany zapalne i infekcje w obszarze piersi. Każdorazowo decyzja o zastosowaniu endoskopii podejmowana jest indywidualnie, z uwzględnieniem stanu zdrowia i potrzeb pacjentki.
W operacji uczestniczyli: chirurdzy – dr n. med. Marcin Ekman, dr n. med. Piotr Woźniacki, anestezjolodzy – dr n. med. Piotr Lewczak, dr n. med. Rober Pajuro, instrumentariuszki - mgr Agata Borkowska, Izabela Kapińska, pielęgniarz anestezjologiczny - mgr Jakub Baranowski.
W skład zespołu chirurgicznego biorącego udział w projekcie endoskopii są również dr n. med. Paulina Cichon, dr n. med. Kamil Drucis (lider unitu) oraz lek. Magdalena Graczyk.
I tak rok za rokiem. Znów mamy grudzień i już nasze kolejne Boże Narodzenie. Chyba jedyny taki czas w roku, kiedy tak bardzo brakuje nam przy stole naszych najbliższych. Tęsknota za nimi ściska gardło, wyciska łzy. Bo to puste miejsce przy stole…
Czas rodzinnej bliskości i spokoju. Znany również jako Gody. Niegdyś świętowanie zaczynało się 25 grudnia. Ale trwało aż do Trzech Króli. W odświętnych ubraniach, w gronie najbliższych, pierwszy dzień obowiązkowo spędzano w domu. Na święta „bito świnie”, dlatego stoły uginały się od tradycyjnych potraw, wszak przygotowywano swojskie wyroby. Ale tego dnia unikało się gotowania. Nie sprzątało się i nie rozpalano ognia. To miała być istna celebra. Jedzono jedynie przygotowane wcześniej potrawy. Święta przebiegały w atmosferze spokoju, jedzenia, śpiewu kolęd i wspólnego bycia razem. Także duchowo z tymi, którzy już nie zasiedli z nami przy stole, którzy są gdzieś w innej postaci.
Obowiązkowo ubieranie choinki
To drzewko to jeden z najważniejszych symboli świąt Bożego Narodzenia. Dawniej popularne były podłaźniczki. Nie wiecie co to takiego? To gałązki iglaste zawieszane nad stołem. Oczywiście zdobiono je świecidełkami z bibuły, jabłkami, orzechami i opłatkiem.
Czas na pierwszą gwiazdkę
A dlaczego akurat na pierwszą gwiazdkę, a nie drugą lub trzecią? Tradycja ta nawiązuje do Gwiazdy Betlejemskiej, która prowadziła Trzech Króli do miejsca narodzenia Jezusa. Dopiero po jej ukazaniu się na niebie zasiadano do wigilijnej wieczerzy.
Łamanie się opłatkiem
Najbardziej symboliczny moment Wigilii to opłatek. Dzielenie się nim oznacza pojednanie, miłość oraz życzenie sobie wszelkiej pomyślności w nadchodzącym roku. O ile w firmach o te cechy dziś raczej trudno, o tyle w większości rodzin jest jeszcze szansa na miłość i pojednanie.
Dlaczego 12 wigilijnych potraw?
12 potraw powinno znaleźć się na stole wigilijnym. Symbolizują one 12 apostołów oraz obfitość na przyszły rok. Najbardziej tradycyjne potrawy to barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, karp, kutia czy kompot z suszu.
Puste miejsce przy stole
Dla niespodziewanego gościa jest to puste nakrycie. To piękny polski zwyczaj, symbolizujący gościnność i pamięć o bliskich, którzy nie mogą zasiąść do wspólnej wieczerzy. Ale gdyby akurat ktoś zapukał do drzwi, jakby to wyglądało, to już inna bajka.
Siano (nie pieniądze!) pod wigilijnym obrusem
Tradycja nawiązująca do pogańskich wierzeń, symbolizująca dostatek i narodziny Jezusa w stajence, to kładzenie siana pod obrus. Zwyczaj wyciągania źdźbła siana spod obrusa miał wróżyć pomyślność. Długie źdźbło zawsze oznaczało szczęście, a krótkie niemal pewne kłopoty. Po świętach siankiem karmiono zwierzęta, by były zdrowe. Oczywiście koniecznie tym spod obrusa.
Stare polskie tradycje
Elementem, zresztą wyjątkowym, wiejskiej tradycji były światy. Wiecie co to? Ozdoby z opłatka, zastępujące bombki. Wieszano je na końskim włosiu przy belkach sufitowych, gdzie kręciły się, wprowadzając magiczny nastrój. Wszystkie te dekoracje miały głęboką symbolikę, ponieważ miały chronić dom, obowiązkowo przynosić pomyślność i dostatek.
W wiejskich izbach, jak tradycja każe, nie mogło zabraknąć snopów zboża, które gospodarz wnosił w Wigilię, mówiąc: „Na szczęście, na zdrowie”. One symbolizowały cykl życia, poza tym nawiązywały do betlejemskiej stajenki. Dziś nasze domy zdobią choinki, jednak tradycja ręcznie robionych ozdób z naturalnych materiałów powraca, zwłaszcza na wsi, przypominając o prostocie i magii dawnych świąt.
Wieczerza
Kolacja wigilijna na wsi zaczynała się wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki. Choć tradycja postnej wieczerzy została zniesiona przez Kościół, w wielu domach nadal się ją zachowuje. Po całodziennym poście rodzina zasiadała do stołu pełnego potraw, które przygotowywano z darów natury – warzyw, owoców, grzybów, ryb i zbóż. Ważne było, by składniki były drobne i liczne, jak mak czy kasza, co miało zapewnić dostatek w nadchodzącym roku.
A co na wigilijnym stole? Dania takie, jak barszcz z uszkami, zupa grzybowa, pierogi z kapustą i grzybami czy kutia – specjalność wschodnich regionów Polski. Mak i miód miały głębokie znaczenie – mak kojarzono z pokojem dla dusz zmarłych, miód był darem pszczół i stanowił ofiarę dla przodków. Suszone grzyby symbolizowały las, przestrzeń „nieoswojoną” przez człowieka, co nadawało im magiczną moc. Każda potrawa miała swoją rolę. Podczas podawania kapusty, wszyscy chwycili się za głowy, by była dorodna, a przy zupie grzybowej wierzono, że krzycząc „Hooop!”, można uniknąć zgubienia się w lesie. Również kasza jaglana miała swoją tradycję, bo przy jej podawaniu domownicy mierzwić sobie włosy, by wróble nie zjadły plonów.
Resztek z wigilijnego stołu nigdy nie wyrzucano, musiały pozostać na stole przez całą noc. Wszystko to po to, żeby dusze zmarłych mogły się posilić. Niezwykle ważne było, by nie wstawać od stołu przed końcem kolacji – miało to zapewnić zdrowie i pomyślność przez kolejny rok. Wiejskie tradycje łączyły w sobie wiarę, magię i troskę o przyszłość. Każdy element wieczerzy miał głęboki sens. I przekazywano je z pokolenia na pokolenie.
Drugi dzień święto Św. Szczepana
To już tradycja. W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia odbywało się święcenie owsa. Skropienie ziarna wodą miało na celu wzmocnienie jego witalności. Ale też zapewnienie dobrego urodzaju na nadchodzący rok. Ziarno sypano na księdza, na wiernych, a po mszy - na siebie nawzajem. Wierzono, że pogoda na dzień św. Szczepana przepowiada warunki na luty – „Jaka pogoda w Szczepana, taka na luty nam się szykuje”.
Drugi dzień świąt był pełen zabawy i sąsiedzkich odwiedzin. Ach, czego to nie było! Kawalerskie zaloty, po wsi chodzili „śmieciarze”. Żartobliwie obsypywali słomą obejścia panien na wydaniu. Dziewczęta częstowały ich poczęstunkiem, a sama wizyta była oznaką poważnych zamiarów małżeńskich. Drugi dzień świąt to także początek chodzenia po kolędzie, gdzie kolędnicy przynosili życzenia pomyślności i byli obdarowywani kiełbasą, szynką lub ciastem.
Kolędowanie
Rozpoczynało się zawsze w Boże Narodzenie lub w dzień św. Szczepana. Kończyło przed Matką Boską Gromniczną. Kolędnicy wchodzili do domów, śpiewali kolędy, odgrywali scenki, składali życzenia zdrowia, urodzaju i obfitych plonów, a na koniec prosili o kolędę (dar, najczęściej jedzenie lub pieniądze).
A co, jeśli gospodarz nie chciał ich wpuścić do domu lub nie był hojny? Kolędnicy śpiewali wtedy złośliwe piosenki. Kolędnicy składali życzenia, które miały zapewnić dobrobyt i obfite plony w nadchodzącym roku, a także płodność zwierząt. Kolędnicy byli czekani z niecierpliwością przez mieszkańców wsi, gdyż ich przybycie zwiastowało urodzaj i powodzenie na nadchodzący rok. Przebierali się za turona – dziwaczne stworzenie z kłapiącą paszczą, konia, żurawia, bociana, dziada, Żyda, Cygana, śmierć, diabła, żołnierza.
Bożonarodzeniowo - regionalnie
Kaszubska Gwiôzdka to tradycyjne kolędowanie w Wigilię na Kaszubach. Grupy kawalerów odwiedzają domy, śpiewając kolędy. Zespoły liczą 10-15 osób i wędrują od popołudnia aż do Pasterki. Członkowie grupy nie biorą udziału w wieczerzy wigilijnej, a przynależność do niej jest prestiżowa. Ta tradycja przetrwała do dziś w wielu wsiach.
Dunajowanie to kolędowanie w Łukowej, Rakówce i Zamchu, odbywające się w drugi dzień Świąt. Chłopcy i młodzi mężczyźni śpiewają kolędy, które mają na celu przyspieszenie zamążpójścia dziewcząt. Za śpiew otrzymują zapłatejkę, którą dzielą się z innymi i przeznaczają na cele charytatywne.
Dziady Noworoczne to tradycja kolędowania w Żywiecczyźnie w ostatni dzień starego roku i pierwszy dzień nowego. Mężczyźni przebierają się w kolorowe stroje i wykonują widowiskowe przedstawienia, w których symbolicznie przynoszą pomyślność. Choć dziś mają charakter zabawowy, wciąż pielęgnują tradycję.
Szczodre dni i szczodroki to okres od Bożego Narodzenia do Trzech Króli, w którym wypieka się specjalne rogaliki, tzw. szczodroki, dzielone z sąsiadami oraz kolędnikami.
Byśki i nowe latka to kurpiowskie pieczywo obrzędowe, wypiekane w okresie od Bożego Narodzenia do Trzech Króli. Dawniej miały one magiczną funkcję, ale dziś są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Byśki to postacie zwierząt, a nowe latka przedstawiają pastuszków i zwierzęta.
I życzenia od nas…
W Wigilię Bożego Narodzenia Gwiazda Pokoju niech nam drogę wskaże. Zapomnijmy o uprzedzeniach, otwórzmy pudła słodkich marzeń. Niechaj Aniołki z Panem Bogiem, jak Trzej Królowie z darami swymi, staną cicho za Twoim progiem, by spełnić to, co dotąd było snami. Ciepłem otulmy naszych bliskich i uśmiechnijmy się do siebie. Świąt magia niechaj zjedna wszystkich, niech w domach będzie Wam jak w niebie...
Można skorzystać z dedykowanych programów komputerowych do rozliczenia podatku za 2024r (PIT 28, PIT 36, PIT 36L, PIT 37, PIT 38) dostępnych po kliknięciu poniższych przycisków.
Przekaż 1,5% podatku podopiecznym Fundacji Zbieramy Razem. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w chwili składania do Urzędu Skarbowego rocznego zeznania podatkowego, wystarczy wskazać numer KRS0000 518 797
Misją Fundacji Zbieramy Razem jest niesienie pomocy ciężko chorym dzieciom. Kliknij poniższy przycisk i wpłać określoną kwotę a odmienisz ich los.
Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.